Uwielbiam książki, tak w ogóle. Te tradycyjne, drukowane. Jakoś nie mogę się przekonać do czytania książek na nowoczesnych urządzeniach elektronicznych. W wolnej chwili zawsze wstępuję do Empiku i raczej nigdy nie wychodzę z pustymi rękami. Z reguły coś ciekawego wynajdę, dla siebie albo dla moich bliskich. Często pożyczam książki, które przeczytałam, a które są warte polecenia. Niestety później zapominam i rzadko do mnie wracają…
Szkoda tylko, że Empiki zamieniają się w targowiska z tysiącami banalnych, kiczowatych gadżetów. Szkoda, że zniknął z Rynku Głównego, gdzie był charakterystycznym miejscem spotkań tuż obok Mariackiego.
Książki w moim domu są niemalże wszędzie, poczynając od kuchni, poprzez komody i parapety i oczywiście zawsze przy łóżku. Marzy mi się taka wysoka biblioteka od podłogi do sufitu, z drabiną…Ale może lepiej jak są zawsze pod ręką?
Zauważyłam ostatnio, że rośnie moja kolekcja publikacji związanych z modą. Miło się ją nie tylko czyta, ale i ogląda. Tam szukam inspiracji i utrwalam moją wiedzę w zakresie kreowania wizerunku.