Barbara Kohlbrenner
Barbara Kohlbrenner – doradca wizerunkowy, coach, stylistka – pomaga budować wizerunek spójny z osobowością i stylem życia.   Oferuje sesje coachingowe oraz metamorfozę, zakupy, przegląd szafy. Wejdź i zbuduj ze mną swój styl! | barbarakohlbrenner.pl

Ja ” po godzinach”…

Dość często spotykam się z reakcją, że ludzie szykując się na spotkanie ze mną przykładają większą wagę do tego w co się ubrać, pytają mnie, nawet na spotkaniu służbowym, czy są stosownie ubrani. W związku z tym mam świadomość, że jestem poddawana ocenie, bo inni spodziewają się, że jako stylistka, doradca wizerunkowy będę świecić przykładem:-) Staram się oczywiście nikogo nie zawieźć, ale też zdaje sobie sprawę, że nie można się podobać wszystkim. Warto przede wszystkim podobać sie sobie samemu i żyć w zgodzie ze sobą.

Ja to chyba odkryłam nie tak całkiem dawno, bo teraz jako spełniona kobieta 40+ mam ogromną radość życia. Żyję w zgodzie ze sobą i wykonuję pracę, która sprawia mi ogromną satysfakcję. Pomaganie innym, bycie doradcą trakutuję jako dużą odpowiedzialność, bo wiem, że mam wpływ na podnoszenie jakości życia innych.

Cały czas pracuję też nad sobą, wytyczam sobie nowe cele i to w różnych obszarach, tych małych i tych większych.

Takim codziennym nawykiem jest aktywność fizyczna, pokonywanie własnych słabości. Myślę, że przeszłam już etap szukania wymówek. Po prostu robię to, bo czuję się z tym dobrze.

Dlatego każdy dzień zaczynam od ćwiczeń, a ładną pogodę i wolny czas wykorzystuję np. na przejażdżki rowerowe. Te były już chyba ostatnie w tym roku…., przyznaję lubię jeździć na rowerze jak jest cieplutko.

Ale muszę się do czegoś przyznać. Nie jestem wcale taka idealna 🙂 Niekórzy patrząc na zdjęcia na stronie, jeśli mnie osobiście nie znacie, myślicie, że jestem zawsze taka „perfekcyjna”, umalowana, na obcasie, nawet z psem na spacerze. Wiem to, bo „przełamaniu pierwszych lodów”, co w moim przypadku, następuje błyskawicznie, śmiejecie się, i pytacie gdzie te moje obcasy…

Dlatego też od czasu do czasu wrzucę tu moje bardziej prywatne zdjęcia, takie bardziej codzienne, żeby pokazać, że nie takie „złoto co się świeci”:-)

Mnie też zdarzają się różne wpadki. Ostatnia dotyczyła pakowania. Miałam w planie krótki trzydniowy, sierpniowy wyjazd do Gdańska. Taki wakacyjny chill out, oderwanie się od codziennych obowiązków. Głównym celem był koncert Justina Timberlake ( pisałam ostatnio, że w tym roku poprawiłam moją koncertową średnią statystyczną). Tak więc spakowałam oczywiście płaskie obuwie typu baletki, japonki, nawet wzięłam kostium kąpielowy mając nadzieję, że zanurzurzę nóżkę w Bałtyku po ( ….wstyd się przyznać po ok. 20 latach).

Jak tylko dotarliśmy na miejsce ( tylko godzinka lotu z Krakowa, o rany! podróż ekspresowa, choć z rozrzewnieniem wspominam dawne podróże PKP:-) zdałam sobie sprawę, że nie mam obuwia do biegania ani żadnego dresu ( ja która biegam codziennie, ja która doradzam innym odnośnie garderoby, no po prostu wtopa na całego!). Cóż więc było robić? Od czego są sieciówki? Od ratowania ludzi w potrzebie. Tak więc cały zestaw sportowy uzupełniłam szybko, tanio i gustownie w H&M. Zestaw, który oczywiście służy mi cały czas, nie były to absolutnie wyrzucone pieniądze. Zresztą zauważam, że ostatnio coraz więcej mam ubrań sportowych w swojej szafie. Fakt one się szybciej eksploatują, a do tego są coraz bardziej kolorowe, że aż chce się uprawiać sport.

I taki oto tego efekt:-)

Rower miejski z koszykiem genialny, nie trzeba się pochylać. Bardzo podobają mi się dziewczyny, pięknie ubrane, w sukienkach, spódnicach, które pomykają po mieście na takich rowerach. Ten był wypożyczony, ale chyba napiszę list do Św. Mikołaja i o podobny grzecznie poproszę…:-) I jeszcze żeby ścieżek rowerowych w Krakowie przybyło…

Rowerem dotarliśmy do Sopotu….

IMG_0395

bo i ptaszynę trzeba było nakarmić:-)

IMG_0377

A koncert Justina był naprawdę świetny. Jestem też pod wrażeniem Stadionu w Gdańsku.

IMG_3246

Gdańsk nie zawiódł i oczarował mnie całkowiecie. Kocham to miasto.

IMG_0359 IMG_0386 IMG_3220

Ciekawa jestem czy Wam się też zdarzają wpadki, czy zapominacie coś zabrać ze sobą?

Muszę przyznać, że z reguły pakuję wszystko co trzeba, często ” na wyrost”. Zwłaszcza gdy wybieram się w podróż autem. Wiadomo samoloty mają swoje ograniczenia. Później mój mąż sie złości, kiedy to musi wszystko poupychać w aucie, bo ja lubie mieć moje ” niezbędniki” pod ręką. I tak oto o ile bagaż główny jest w miarę ok., to bagaż podręczny rozrasta się do nieskończoności….no, ale wiadomo, w podróży zdarzają sie sytuacje niespodziewane, pogoda bywa nieprzewidywalna, człowiekowi się chce naprzemian pić, jeść, czytać, przeglądać gazety, oglądać film… I co wtedy? Ja jestem przygotowana na niemal każdą sytuację.  No prawie….

ARCHIWUM