Nowy Rok to dla wielu moment magiczny. Symbolicznie zostawiamy za sobą minione 365 dni. Od 1 stycznia ma być lepiej, inaczej. Chcemy zacząć od zera, a zmiany mają przyjść ot tak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie, nie do końca… Za zmiany mają odpowiadać nasze postanowienia noworoczne. Wybieramy kilka nawyków, które chcemy zastąpić innymi. Robimy listę, czasem tylko w głowie, czasem na kartce papieru. Spoglądamy na nią z uśmiechem, wyobrażając sobie jak to będzie cudownie, kiedy wszystkie te punkty zrealizujemy – o ile będziemy szczęśliwsi, zdrowsi, lepsi od znanej nam wersji samego siebie.
Potem przychodzi poranek 1-go stycznia. Zmęczeni, z bólem głowy 😉 mówimy sobie, że przecież jeden dzień niczego nie zmieni – naprawianie bliskich relacji, siłownia, rzucanie palenia nigdzie nie uciekną. Dzień zwłoki – niby nic takiego – a jednak buduje w Tobie poczucie winy, porażki. Zniechęcasz się, aż w końcu odpuszczasz, wymyślając kolejny magiczny moment, w którym rozpoczniesz „nowe życie”.
Czy to znany Wam scenariusz? Boom na robienie postanowień noworocznych lansowany w mediach sprawia, że trudno przejść obojętnie wobec tej praktyki. Fakty są jednak bezlitosne – badania pokazują, że około 92% postanowień noworocznych nie zostanie zrealizowanych. Co więcej, zamiast zbawiennego wpływu, szkodzą. Mija kilka dni nowego roku, Twoje plany nadal są „tylko” planami, a Twoje poczucie własnej wartości leci w dół.
Dlaczego postanowienia noworoczne nie działają?
1. Do głosu dochodzi wewnętrzny krytyk
Wymagasz od siebie zmian, ale na wstępnie ostro się krytykujesz. Wyliczasz co się nie udało, co mogło pójść lepiej i na tej podstawie tworzysz listę postanowień. To nie może się udać.
2. Co roku wpisujesz na listę te same lub bardzo podobne rzeczy
Twoje doświadczenie jest takie, że postanowienie sprzed roku się nie powiodło. Wpisując je ponownie na listę, rozpoczynasz wyścig ze straconej pozycji. Trudno w takiej sytuacji uwierzyć, że coś może pójść po Twojej myśli, łatwo natomiast o obniżenie poczucia własnej wartości.
3. Żyjesz wizją zmian, a nie ich realizacją
Łatwo jest marzyć o sukience o rozmiar mniejszej, dobrze zorganizowanym dniu, popołudniach na siłowni, diecie bogatej w warzywa i owoce. Gorzej z wprowadzaniem nowych nawyków w życie. Niejednokrotnie oszukując mózg pięknymi wizjami nowego życia, sprawiasz, że działanie nie występuje, bo już nie jest potrzebne. Poprawił Ci się humor od samej myśli, że będzie lepiej, po co więc włożyć w to wysiłek?
4. W Twoich postanowieniach dominują słowa muszę, powinnam/powinienem
To żadna motywacja. Nie lubimy kiedy ktoś nas do czegoś zmusza, dlaczego więc bat, który sami nad sobą wieszamy miałby zadziałać? Na jednej z prac Marty Frej przeczytasz: „Raczej nie lubimy ludzi, którzy są dla nas niemili, dlatego bądź dla siebie miła…”. Prawda, że trafne? Dotyczy to również mężczyzn. 😉 Kiedy postanawiasz coś dla samej powinności, bo tak wypada, bo wszyscy tak robią, albo robisz coś dla kogoś – dla mamy, partnera, a jednocześnie nie robisz tego dla siebie – nie masz szans na powodzenie.
5. Chcesz zmieniać abstrakcyjne twory
W Twoich postanowieniach pojawiają się takie sformułowania jak: będę prowadzić zdrowy tryb życia, ulepszę swoje relacje. Mózg nie dostaje konkretnej instrukcji. Postanowienie, które jest abstrakcyjnie określone, nie pociągnie za sobą zmiany zachowania. Tylko proste, małe i konkretne komunikaty sprzyjają realizacji planów. Określ co dokładnie znaczą Twoje postanowienia, np. od poniedziałku do piątku nie będę jeść słodyczy, każdego wieczora powiem partnerowi/partnerce coś miłego.
Moim celem nie jest pozostawienie Cię z myśleniem, że nie warto zastanawiać się nad zmianą samego siebie. Do Twojej decyzji pozostawiam formę autorefleksji. Samorozwój to istota naszego funkcjonowania. Zależy mi jednak na tym, aby pokazać Ci, że powyższych pułapek można uniknąć, a energię można ukierunkować inaczej. Jeśli końcówka roku to dla Ciebie czas na refleksję, może spróbuj zadziałać w następujący sposób – zadaj sobie pytania – „kim jestem?”, „jaka treść mnie wypełnia?”, „co jest sensem mojego życia?”.
„Sens życia nikomu nie zostaje ofiarowany. Każdy musi go zdobywać i tworzyć.” – Antoine de Saint-Exupery.
Wewnętrzne przekonania, że życie ma sens, że mam cel, misję, czuję się potrzebna/potrzebny to fundament naszej egzystencji. Taka „baza” daje spokój, radość, poczucie, że jest się we właściwym miejscu.
Dotykając bezsensu życia przeanalizuj co jest dla Ciebie ważne, jaką nosisz prawdę, na czym w życiu się skupiasz – na „być” czy „mieć”. Skupienie na „być”, przy wszechobecnym dążeniu do pokazywania siebie w jak najlepszym świetle i udawania kogoś, kim się nie jest, przybiera jeszcze formę „dobrze wypaść”. Obrona własnego wizerunku przypomina wtedy funkcjonowanie na polu bitwy. Za każdą cenę jesteś w stanie udowadniać coś samemu sobie, sąsiadom, kolegom z pracy, rodzinie. Po co? Co kryje się za Twoimi sukcesami, opinią, marką samochodu, którym jeździsz? Jaka jest prawda o Tobie? Zadaj sobie pytanie „ile jest we mnie treści, której nikt i nic mi nie odbierze”? Wyobraź sobie, że atrybuty Twojego statusu nagle znikają – co wtedy się dzieje?
Wspominając o prawdzie, polecam Ci książkę Mariusza Szczygła „Projekt prawda”. Autor poszukuje cudzych prawd o życiu i nie ma żadnych zahamowań, aby przypadkowo poznane osoby pytać o ich osobistą filozofię. Spotkani ludzie powierzają mu swoje życiowe odkrycia. „Ktoś uważa, że trzeba zawsze mówić „tak” rzeczom małym. Ktoś, że albo można należeć do ludzi, którzy wyrzucają krzesła, albo do ludzi, którzy dają krzesłom nowe życie.” Co człowiek – to inna prawda, inna treść. Książka daje do myślenia.
W pytaniu „kim jestem” kryje się jeszcze inny rodzaj mocy. Psycholog Timothy Pychyl w artykule „Teenagers, Identity Crises and Procrastination” – „Natolatkowie, kryzys tożsamości i odkładanie wszystkiego na później” twierdzi, że „dopóki nie stworzymy wizji tego, kim jesteśmy i kim chcemy być, niewiele jesteśmy w stanie zdziałać”. Autor pisze: „Tożsamość to wiedza o tym, kim jesteśmy. Poczucie podmiotowości zaś jest wiarą w to, że kontrolujemy swoje decyzje i jesteśmy odpowiedzialni za uzyskiwane wyniki. Oznacza to, że dokonujemy zmiany; sprawiamy, że coś się dzieje, prowadzimy operację na otaczającej nas rzeczywistości. Dlatego też nasza aktywność zależy od tożsamości oraz wiedzy o nas samych”.
Jak taką wiedzę posiąść?
Żyj, przeżywaj, próbuj! – próbuj różnych rzeczy, różnych miejsc. Polecam Ci wywiad z cyklu „Moc Kobiet – rozmowy Barbary Kohlbrenner” z Kasią Bruzdą Lecyk w roli głównej. Bohaterka – kobieta spełniona, pełna pasji na pewno zarazi Cię pozytywną energią! 🙂
Włącz ciekawość, dotyczącą tego co i jak myślą inni ludzie. Bez oceniania, bez krytyki.
Pomyśl czasem, że nic nie jest na zawsze. Gdy naprawdę to sobie uświadomisz, pójdziesz do przodu i przestaniesz się przejmować tym, co mogłoby się stać.
Zatrzymaj się – polecam Ci mój niedawny wpis.
Zbierając takie informacje o sobie zbudujesz fundament, na którym da się zbudować szczęśliwe i świadome życie. Tylko wiedza na temat tego kim jesteśmy, w co wierzymy, jaka wartość nas wypełnia, jest punktem wyjścia do realizacji marzeń, potrzeb i cieszenia się drobnostkami.
Każdy z nas jest inny, dlatego sama / sam zdecyduj co będzie dla Ciebie lepsze – wypunktowane, konkretne postanowienia noworoczne czy chwila refleksji i czas spędzony z pytaniem „kim jestem”.
Jeśli w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie „kim jestem?” potrzebujesz profesjonalnego wsparcia, umów się ze mną na sesję life coachingu. Obecnie łączę doradztwo wizerunkowe z rozwojem osobistym. Jestem certyfikowanym coachem w trakcie międzynarodowej akredytacji ACC ICF.
Wierzę w moc coachingu, niejednokrotnie odczułam ją na sobie. Ta metoda pracy systematyzuje cele i wartości, wspiera i dyscyplinuje do pracy nad sobą. Pomogę Ci w odnalezieniu odpowiedzi na Twoje ważne pytania, nauczę Cię czerpać z własnego potencjału. Zapraszam serdecznie. 🙂
P.S.
Polecam Ci również wywiad ze mną, który pojawił się w magazynie Sens – psychologia dla Ciebie! Szukaj w kioskach grudniowego numeru, a w nim artykułu na temat wyrażania siebie poprzez wizerunek! 🙂
+48 602 717 800
Barbara Kohlbrenner